W procesie grupowym manifestuje się to przede wszystkim jako opór przed wejściem w bieżące doświadczenie. Zamiast tego mamy do czynienia z próbą utrzymania bezpiecznego z pozoru status quo.
Lęk zawsze związany jest ze strukturą ja. Ta zaś ukształtowała się jako zespół strategii chroniących nas przed cierpieniem. W tym znaczeniu ja służy jako zbroja oddzielająca nas od rzeczywistości grożącej nam zranieniem.
Co stanowi jednak istotę lęku przed procesem? Czego się najbardziej boimy? Wydaje się, że najważniejszym zagrożeniem jest naruszenie struktury naszego ja.
Proces grupowy nic sobie nie robi z naszych myśli – jego domeną jest obejmowanie w szerokiej perspektywie wszystkiego, co znajduje się w orbicie życia grupy. A myśl trenera to zaledwie ziarenko piasku wobec rozległej plaży zjawisk grupowych…
Każde zjawisko czemuś służy i wpisuje się w nieustanny proces równoważenia się energii grupowej. W tym znaczeniu to, co jest – jest konieczne. Gdyby mogło być coś innego, to by było. Jeśli nie jest, to znaczy tylko, że nie jest.